Pod srebrzystą limbą
na gobelinie z polnych kwiatów
chłodnym zachwyceni cieniem
usiedliśmy
Z rozkoszą wzrokiem okryłem cię czule
a oni że wzrokiem pożeram cię całą!
Złoty twój kosmyk odgarnąłem z twarzy
a oni że zaraz sprośna będzie scena!
I wtedy delikatnie okryłem cię ramionami
a ci krzyczeli że gwałcę niewinną i czystą!
W końcu pocałunkiem suche zwilżyłem ci wargi
stwierdzili że obleśni kopulują bez wstydu!
Zbombardowani złośliwym uśmiechem,
poniżeni świdrującym wzrokiem,
zbiczowani cierpkim słowem
poszliśmy