Tak byłeś wielki...
To ciebie wyszarpałem z bezimiennego tłumu
Dałem ci broń
i chciałem
byś stanął w mym zbrojnym szeregu...
A ty wypuściłeś z rąk oręż
odwracając wzrok
Nieważne że jesteś z gliny łamliwej i kruchej!
Walcz!
A on mi na to, że musi wypełnić pita
zaszczepić psa
zarejestrować samochód
kupić margarynę i chleb
Jedyne, co zdążysz to umrzeć!
Minie minuta, godzina, dzień
spotkamy się na twoim grobie
Pamiętasz jak matka tuliła się cię do piersi?
Ona pierwsza napluje ci do trumny!
Słowik prędzej zwymiotuje
niż o tobie zaśpiewa
Tylko robaki powiedzą dziękuję
zachwycone soczystością twej wątroby i kruchością kości